Krótko po powrocie znad morza mieliśmy do dyspozycji jeszcze jeden wolny weekend. Szkoda go było zmarnować na siedzenie w domu, więc postanowiliśmy się wybrać na małą wycieczkę w okolice Gniezna, a konkretnie do parku dinozaurów – Zaurolandii. Na stronie internetowej parku znajdziemy takie motto: „ZAUROLANDIA – PARK, KTÓRY SPEŁNIA MARZENIA O PODRÓŻY W CZASIE” i faktycznie coś w tym jest. Zaraz po wejściu do parku możemy się natknąć na pierwsze dinozaury. Z początku niewielkie, które z radością obsiadają maluchy, z każdym krokiem coraz większe i coraz trudniej się na nie dostać, rodzice wiedzą o tym najlepiej 🙂 dzieciaki w ogóle nie przejmują się rosnącymi trudnościami we wspinaczce, Marysia próbowała się dostać na grzbiet ogromnego diplodoka i była wielce niezadowolona, kiedy próbowaliśmy ją od tego pomysłu odżegnać…
Park, oprócz dinozaurów oferuje jeszcze mnóstwo innych dziecięcych rozrywek, park linowy, łódeczki, dmuchańce, kolejkę elektryczną, i ogromny, tradycyjny plac zabaw z huśtawkami, drabinkami, piaskownicami i wszystkim innym co na prawdziwym placu zabaw być powinno. Dorośli mają do dyspozycji quady, gokarty i strzelnicę paintballową. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Wycieczka zdecydowanie godna polecenia, zwłaszcza jeśli zastanawiacie się co zrobić w ostatni wolny weekend wakacji 🙂 Ze spraw organizacyjnych, warto ze sobą zabrać kanapki i coś do picia, na miejscu można oczywiście wszystko kupić, ale kolejka do gastronomii jest koszmarnie długa i powolna. Zjeść można na wolnym powietrzu, miejsc przeznaczonych do tego jest mnóstwo.
Jeśli chodzi o wyjazd, chyba najlepiej jechać przed południem, kiedy nie ma jeszcze za dużo zwiedzających. Co prawda park jest na tyle duży, że nikt sobie w drogę nie wchodzi, ale stanie w kolejce, żeby dosiąść kolejnego dinozaura potrafi być frustrujące 😉