Zapowiedzi były szumne, ale jak zwykle wyszło inaczej… Mam w tym roku wyjątkowego pecha jeśli chodzi o obserwacje astronomiczne, częściowe zaćmienie Słońca to prawie całkowite zachmurzenie, zaledwie kilka zdjęć z ostatniej fazy. Całkowite zaćmienie Księżyce to całkowite zachmurzenie, nie widziałem nic poza chmurami. Perseidy – znowu prawie całkowite zachmurzenie, raz na jakiś czas otwierały się małe „okna”, udało mi się zobaczyć dwa meteory, reszta roju przeszła bokiem 🙁
Malowniczy ślad samolotu startującego z Ławicy, lepsze to niż nic 🙂
Piętnaście minut naświetlania – bez efektu, te kreski to nie Perseidy tylko ślady gwiazd
Wnioski na przyszłość nasuwają się dwa:
- zakupić gripa, lub inne dodatkowe źródło zasilania do aparatu, okazało się mianowicie, że półtoragodzinne naświetlanie jest za długie i zabrakło mocy 🙁
- znaleźć najbardziej bezchmurne miejsce w Europie, wyjechać tam trzy dni przed planowanym przelotem roju, zrobić milion fotek i wyjechać trzy dni później 🙂
Liczą się chęci 😉
Tak mówią, tylko skąd tą cierpliwość brać 😉