W czerwcu mieliśmy okazję wyjechać do Warszawy na tak zwany „długi weekend”, który akurat w tym wypadku okazał się zdecydowanie za krótki.
Byłem już kilka razy w Warszawie, jednak najczęściej były to szybkie wizyty służbowe. Raz, chyba pięć lat temu mieliśmy okazje z Magdą być na weekend w odwiedzinach u Wojtka, jednak jakoś nigdy nie mogłem się przekonać do stolicy. Moje zdanie zmieniło się w czasie naszego ostatniego pobytu. Warszawa zaoferowała tyle atrakcji, że przez te parę dni trudno się było zdecydować jak zorganizować dzień, żeby jak najwięcej zobaczyć. Kilka miejsc, jak na przykład Muzeum Powstania Warszawskiego, czy Łazienki Królewskie zwiedziliśmy tylko powierzchownie, inne z kolei zabrały nam tyle czasu, że musieliśmy zrezygnować z innych, tu koronnym przykładem niech będzie Centrum Nauki Kopernik, gdzie samo zdobycie biletów zajęło nam z górą dwie godziny.
Trudno się rozpisywać szczegółowo o wszystkich miejscach, które mieliśmy okazję zobaczyć, niech swego rodzaju przewodnikiem będzie fotorelacja w galerii w dziale wyjazdowo.
mimo wszystko warszawa mnie nie przekonuje – dla każdego innego poza „Muzeum Powstania” znalazł bym lepsze miejsce w kraju.
Moje spostrzeżenia to spostrzeżenia turysty, ale zdaję sobie sprawę, że Ci co mieszkają i pracują w stolicy, mogą mieć odmienne zdanie 🙂 Podobało mi się tam kilka miejsc, ale myśl o przeprowadzce jest mi jeszcze bardzo odległa 😉
Panuje wśród Polaków dziwny stereotyp dotyczący Stolicy. Sam kiedyś byłem podobnego zdania i jak tylko słyszałem Warszawa to kojarzyła mi się ze wszystkim co najgorsze.
A prawda jest taka, że to najbardziej zielone duże miasto w Polsce w jakim byłem. Ilość i wielkość placów zabaw w parkach jest niesamowity.
Komunikacja miejska (siatka i szybkość) lepsza niż w miastach w których byłem dłużej…
A do tego ostatnie atrakcje jak muzea czy Kopernik.
Na dłuższą metę dla mnie do mieszkania nie jest – atrakcje kulturalne dla mnie mogą być od święta, na co dzień chcę domu i ogrodu 😉
Ten stereotyp wynika pewnie z tego, że rząd, który dla większości jest synonimem korupcji i nieudolnego sprawowania władzy ma swoją siedzibę właśnie w Warszawie. Warszawiaków, postrzega się jako cwaniaków, stąd to podejście.
Jeśli chodzi o resztę, nie miałem okazji przetestować miejskiej komunikacji, ale z całą resztą się z Tobą w pełni zgadzam. Warszawa zaczęła się stawać miastem dla ludzi, o czym na przykład Poznań zupełnie zapomniał.
W Gdańsku czy Toruniu też często się zapominają kto jest dla kogo 😉
Ale moim zdaniem to wina mieszkańców – niestety, zły sposób nastawienia.
W obecnych czasach naprawdę trudno nie marudzić 🙂 Choć przydałoby się więcej optymizmu, albo zmiana nastawienia jak mówisz.