Na wycieczkę do Puszczykówka, a konkretnie do Muzeum – Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera wybraliśmy się w jeden z ostatnich czerwcowych weekendów. Jako atrakcja dodatkowa, przejazd pociągiem z Dworca Głównego i z powrotem, Marysia jechała pierwszy raz w życiu 🙂 Wycieczka w sam raz na sobotnie popołudnie, a jeśli przy okazji pogoda jest wycieczkowa, to sukces murowany. Nam pogoda dopisała.
Po raz ostatni w muzeum w Puszczykówku byłem, chyba tak jak wszyscy, za czasów szkoły podstawowej ze szkolną wycieczką. Miło było przypomnieć sobie to bardzo egzotyczne miejsce. Muzeum trudno przegapić, wszędzie znajdują się drogowskazy, wjeżdżając pociągiem na dworzec w Puszczykówku zobaczyliśmy wierzchołek masztu Santa Marii, trudno o lepszy drogowskaz.
Po przyjeździe na miejsce wstąpiliśmy do lodziarni, nieopodal dworca. Jeśli kiedykolwiek będziecie w pobliżu, koniecznie wstąpcie tam na lody, są naprawdę przepyszne. Po lodach krótki spacer, który kończy się przy szeroko otwartej bramie muzeum. Przekraczając ją wstępujemy na odległe lądy, możemy dotknąć historii i zobaczyć bajkowe zwierzęta. Monumentalne rzeźby, piramida, czy wreszcie replika okrętu Kolumba – Santa Marii w skali 1:1, takie eksponaty zrobiły wrażenie nie tylko na Marysi.
Fiedlerem się zaczytywałem jakiś czas temu, nieco wnerwiał mnie jego protekcyjny ton wobec pewnych zjawisk które opisywał – ale podobny spotkałem tez u Wańkowicza – widać inaczej się w owych czasach nie dało.
Z pewnością jednak Puszczykówek wart jest zobaczenia.
„Przerobiłem” zdecydowaną większość Fiedlera za szczenięcych lat, wtedy był dla mnie tylko podróżnikiem, nie zwracałem, albo raczej nie umiałem zwrócić uwagi pewne rzeczy. Może musiałbym wrócić do jakiś późniejszych jego książek, których zresztą nie miałem okazji „przerobić” 🙂 Co do Wańkowicza się nie wypowiem, pamiętam przez mgłę tylko „Tworzywo”.
Pozdrawiam
Chodzi mi zwłaszcza o relacje z jego podróży po afryce postkolonialnej.
a propos fortyfikacji
tekst mojego autorstwa z portalu Małopolska 24
http://www.malopolska24.pl/index.php/2011/06/straznica-kolejowa-w-tarnowie/
Nie zwróciłem na to uwagi, ale zaciekawiło mnie to, muszę wrócić do paru jego książek.
Ciekawy artykuł, zazdroszczę wam Małopolanom tylu ciekawych zakątków, w Wielkopolsce z tym mizeria, dobrze, że w Lubuskiem bywam, bo w przeciwnym przypadku, zabrałbym się za kulinarne blogowanie, do którego zresztą parę przymiarek już miałem 🙂
Pozdrawiam