Święta, przerwa międzyświąteczna i Nowy Rok jak co roku minęły nam szybko, zdecydowanie za szybko, dobrze że chociaż zaczynam się do tego przyzwyczajać 😉
Od Wigilii aż do niedzieli po Nowym Roku gościliśmy u rodziców Magdy, świętując razem z nimi oraz rodziną równoległą czyli szwagrem Jarkiem, jego żoną Gośką i ich potomkiem Joachimem. Chwilami było tłoczno, ale o to przecież w tych Świętach chodzi 🙂
Choinka w wieczór wigilijny była zastawiona po brzegi kolorowymi pakunkami, pomimo tego, że co najmniej od miesiąca wszyscy się wzajemnie zapewniali, że nic nie kupią, oczywiście zdecydowaną przewagę miały Maryśkowe prezenty, ale takie to już prawo najmłodszych w rodzinie 🙂
Nowy Rok witaliśmy tym samym gronie, trochę spokojniej niż to bywało ostatnimi laty, powiedziałbym nawet nazbyt spokojnie. Przyczyny tego upatruję w świątecznym rozleniwieniu, która to przypadłość nad wyraz jest upierdliwa, wiele szyków miesza i planów niweczy.
Postanowień noworocznych nie robiłem, mając jednak na uwadze staropolskie powiedzenie „Nowy Rok jaki, cały rok taki” postanowiłem wybrać się na małą wycieczkę zwłaszcza, że po raz pierwszy od dwóch tygodni na chwilkę pokazało się Słońce. Informacja dla potencjalnych wytykaczy, nie spędziłem świątecznej przerwy na kanapie 🙂
Dużo radości, spełniania kolejnych marzeń no i kasy na te spełnianie, a przede wszystkim zdrówka!
życzą Bandurscy, czyli Filu, Maria i Magdalena