Kolejny dzień na Słowacji zapowiadał się równie nieciekawie pod względem pogodowym jak poprzedni. Po krótkiej debacie postanowiliśmy zaliczyć szybką wycieczkę na Wodospady Zimnej Wody, punkt końcowy ustawiając na Schronisko Rainera (Rainerova Chata).
Delikatna mżawka i ciężko zaciągnięte niebo nie zachęcały do wyjścia, ale mieliśmy zdecydowanie zbyt mało czasu, żeby cokolwiek sobie odpuszczać. Szpej spakowany i w drogę.
Wcześniejsze podejście do Jaskini Bielskiej, mimo, że męczące nie zaprawiło nas do górskiej wędrówki, więc pierwsze metry na niebieskim szlaku nie były łatwe. Otoczenie również nie zachęcało, pozostałości po lesie położonym przez huragan, który przeszedł przez rejon Wysokich Tatr w listopadzie 2004 roku pozostawił przygnębiające wrażenie. Dość szybko pokonaliśmy rejon wiatrołomów i wspinając się coraz wyżej wkroczyliśmy w dziki nie naruszony górski krajobraz regla górnego. Gęsty las świerkowy, skalne podłoże, szlak wspinający się coraz wyżej i niebo, z którego wreszcie przestało siąpić nastawiały coraz pozytywniej.
Po kilkudziesięciu minutach dochodzimy do trawersu na stoku pod Łomnicką Uboczą i stąd już słychać charakterystyczny szum górskiego potoku. Najpierw pomiędzy drzewami przebłyskują spienione wody potoku Zimnej Wody, kawałek dalej zejście na dół i w całej swej okazałości prezentuje się Wielki Wodospad. Kładka rozpięta pomiędzy brzegami potoku, pozwala obejrzeć wodospad z każdej strony, mniejszy niż nasza tatrzańska Siklawa, ale chyba bardziej malowniczy.
Pniemy się dalej niebieskim szlakiem, by po chwili dotrzeć do Skrytego Wodospadu i kaskady Małego Wodospadu, widoki niezwykle malownicze, jestem pewien, że wrażenia na długo pozostaną w pamięci, pozostaje tylko mały niedosyt, zabrakło odrobiny niebieskiego nieba. Wodospady zostawiamy za sobą i pniemy się dalej w górę, 10 czy 15 minut później docieramy do Schroniska Rainera, najstarszego zachowanego tatrzańskiego schroniska, które pełni funkcję muzeum nosiczów, naszego punktu końcowego. Schronisko jest malutkie, w środku miejsca dla kilkunastu osób, ale dość szybko udało nam się zasiąść przy drewnianym stole. Kubek gorącej czekolady i burza mózgów, co dalej. Niebo zaczęło się przecierać, gorąca czekolada i świeże wrażenia z Wodospadów dały nam wiatr w żagle, a że godzina była jeszcze młoda postanowiliśmy iść wyżej.
Znakowano czerwono Magistralą Tatrzańską idziemy w kierunku Schroniska Zamkovskiego i ostatniego wodospadu zwanego Olbrzymim Wodospadem. Do celu docieramy po kilkudziesięciu minutach, kładka rozpostarta nad dwudziestometrową otchłanią do której wpada woda Olbrzymiego Wodospadu robi wrażenie solidnej, ale niepewność pozostaje. Kilka szybkich zdjęć i idziemy dalej. Wkrótce docieramy do rozwidlenia szlaków, odbijamy parędziesiąt metrów w dół i docieramy do Schroniska Zamkovskiego (Zamkovského Chata). Chwila odpoczynku, trochę kawy z termosu i wracamy na Magistralę, wkrótce docieramy na Łomnicką Kazalnicę (Lomnická vyhliadka), miejsce z którego rozpościera się niezapomniany widok na Dolinę Staroleśną (Veľká Studená dolina), Dolinę Małej Zimnej Wody (Malá Studená dolina) oraz na grzbiet Pośredniej Grani (Prostredný hrot).
Z Kazalnicy idziemy wygodnym kamienistym szlakiem by po godzinie dotrzeć pod Schronisko Łomnickie, stąd już tylko 5 minut marszu i jesteśmy nad Łomnickim Stawem. Mimo, że niebo się już bardzo ładnie przetarło, Łomnica nadal pozostaje w chmurach. Łomnicki Staw (Skalnaté pleso) jest maleńki, ale mogliśmy w ogóle go nie zobaczyć. Okazuje się bowiem, że okresowo wysycha. Podejmowano próby uszczelnienia stawu, ale nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów.
Zimno i zaporowe ceny w restauracji zmusiły nas do powrotu. Po raz kolejny okazało się, żę wchodzenie jest łatwiejsze od schodzenia, tym bardziej, że część szlaku przestała istnieć podczas prac nad poszerzaniem trasy zjazdowej dla narciarzy. W każdym razie było warto pokonać wszelkie trudy, żeby móc zobaczyć Wodospady, panoramę z Kazalnicy i z pod Łomnickiego Schroniska.
Świetna wyprawa, szkoda że Wam pogoda nie dopisała ale podziwiam że i tak ruszyliście w górskie szlaki. Te wodospady są przepiękne i w końcu skusiłeś się na większą ilość zdjęć 😉 świetne fotki ;).
Nie ma bata w tym roku muszę się gdzieś wybrać przynajmniej na jeden dzień w górskie szlaki.
Góry nawet kiedy pada są piękne więc nie warto siedzieć i czekać na poprawę, zwłaszcza, że pogoda w górach zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rano pada, przed południem już świeci słońce 🙂
Zazdroszczę wyprawy.
Strasznie dawno tam nie byłem i niestety nie zanosi się żebym odwiedził w najbliższym czasie to miejsce :/
Odpowiem cytatem:
„Prawdziwy podróżnik nie ma ustalonych planów i nie skupia się na dotarciu”
Lao Tsu
Pozdrawiam!