Minęło już parę miesięcy od naszych wakacyjnych wojaży, niestety dopiero jesienią znalazłem odrobinę czasu aby zająć się obróbką zdjęć i spisaniem krótkiej relacji. Obróbka zdjęć zajęła mi najwięcej czasu, nie przemyślałem do końca sprawy i wszystkie zdjęcia zrobiłem w RAWach, a jak wiadomo obróbka tego materiału jest czasochłonna. W każdym razie wreszcie się z tym uporałem, a efekty mogę zaprezentować w galerii.
Na nasz pierwszy wakacyjny wyjazd z Maryśką wybraliśmy morze, raz, że stosunkowo blisko, a dwa było bardzo mało ludzi, wybraliśmy się w połowie czerwca, zabrakło tylko paru dni słońca, choć nie było tragicznie. Przystań znaleźliśmy w Dziwnowie. Lokum miało kilka plusów, ale niestety nie obyło się też bez minusów. Dziś w turystyce liczy się zarobiony grosz a nie jakość usług, niestety każdy z właścicieli kilku metrów na wakacyjny wynajem myśli, że ludzi chętnych do przyjazdu jest całe mnóstwo i skoro jednemu się nie podoba, to na jego miejsce czeka jeszcze kilkuset. Zapominają, że istnieje Internet, a w nim możliwość wyrażania opinii.
Po kilku dniach poszukiwań nasz wybór padł na lokal przy ulicy Mickiewicza 41b/7, zdjęcia przedstawiały dość atrakcyjne wnętrza, w kontaktach mailowych i telefonicznych rozwialiśmy wszelkie wątpliwości i taki przygotowani ruszyliśmy do Dziwnowa. Niestety rzeczywistość choć zbliżona do tego co nam oferowano, trochę się różniła. Na stronie internetowej możemy przeczytać, że mamy do dyspozycji trzy duże pokoje i wspólna kuchnię, szkoda, że nie ma tam słowa o tym, że w pokoju obok mieszkają właściciele. Jedynym pomieszczeniem, do którego mamy osobne wejście i które dysponuje osobna łazienką jest „apartament” czyli małe pomieszczenie nad garażem, które zajęła nasza trójka. I nie byłoby o czym mówić, gdyby nie czystość, która pozostawiała wiele do życzenia, piasek na podłodze, pewnie jeszcze z zeszłego roku, gruba warstwa kurzu na meblach czy rozpadające się niektóre elementy wyposażenia zdecydowały o tym, że już więcej nie zawitamy w tym miejscu. Kiedy chcieliśmy sami doprowadzić do porządku ten pokój, okazało się, że odkurzacz jest niesprawny, sprawna jest za to miotła. Papier toaletowy zobaczyliśmy tylko pierwszego dnia, na resztę pobytu zaopatrywaliśmy się sami. Są to drobiazgi, których nie wychwycimy na zdjęciu czy w opisie, niestety skutecznie zniechęcają do powrotu.
Wracając jeszcze do samego pobytu, pogoda dopisała nam przez większość czasu, tylko ostatnie trzy dni były nieciekawe. Kiedy świeciło słońce leżeliśmy na plaży chwytając każdy promień a Marysia bawiła się w piasku pod parasolem. Kiedy w ostatnich dniach słońce zaszło za chmury można było jeszcze pospacerować po mieście i wydmach, czy po nabrzeżu Dźwiny. Dwadzieścia minut jazdy samochodem od Dziwnowa i można zwiedzić Międzyzdroje, czy niedalekie Świnoujście, warto też zahaczyć o położony nieopodal Międzyzdrojów rezerwat żubrów, czy najwyższe wzniesienie polskiego wybrzeża – wgórze Gosań.
Komplet zdjeć z tego wyjazdu znajdziecie w galerii.
No proszę, a my w kwietniu podczas tzw. „Wyprawy kwietniowej” odwiedziliśmy między innymi Dziwnów, Gosań oraz Międzyzdroje.
Żubry też chcieliśmy zobaczyć, ale w tym czasie było nieczynne.
A mieszkaliśmy przez kilka dni na kwaterze (też via Internet) w Świnoujściu.
Warte polecenia jest również
Opis wyprawy by Żona 😉 po Wyspie Wolin i okolicy
Gosań zaliczyliśmy już kilka lat wcześniej, a że podejście jest dośc mozolne odpuscilismy sobie do czasu, kiedy Marysia będzie mogła sama tam wejść 🙂
Nasza to była pierwsza taka wyprawa na Zachodnie Wybrzeże…Jak to brzmi…
Nasz szkrab wtedy był jeszcze w brzuchu, ale na pewno powtórzymy to jak będzie okazja.
Marzy się nam objazdówka po Skandynawii i Bałkanach, bo tylko „lizneliśmy” te okolice.
Ja już nie policzę ile razy małżonka wyciągnęła mnie na wybrzeże (preferuje góry). Muszę się przyznać, że dość długo zastanawialismy się jak to będzie z takim małym szkrabem tak daleko od domu, ale było rewelacyjnie i w tym roku też z maludą gdzieś pojedziemy.
Skandynawia i Bałkany chyba jeszcze długo pozostana w sferze marzeń, dla nas oczywiście 🙂
Marzyć dobra rzecz 😉
My mamy nadzieję, że jak Kinga podrośnie to się ziszczą…
Jedno jak i drugie zrobiło na nas piorunujące wrażenie. W naszych albumach zdjęć możesz dokopać się do poglądowych fotek, z czasów kiedy dało się załatwić tanie loty (rzędu 200zł za 2 osoby w 2 strony(!))
Kapitalne fotki, oglądanie takich krajobrazów jeszcze bardziej ciągnie. Od zawsze chciałem odwiedzic krainę wikingów 🙂 Bałkany też, choc w mniejszym stopniu, z tego rejonu chyba najbardziej Grecja mnie ciągnie. Mam nadzieję, że przyjdzie na to czas 🙂
Pingback: bandurscy.com » Blog Archive » Klasztor pocysterski w Bierzwniku
… my po przejechaniu fragmentu wybrzeża w zeszłym roku, na więcej na razie nie mamy ochoty! :]
Fajnie, że piszesz o wrażeniach z prywatnych kwater. Trzeba wskazywać tych, których należy omijać szerokim łukiem!
Zapraszam do polecanych przez nas kwater na mojej stronie, oraz do grupy Agroturystyka na Goldenline.
Pozdrowienia :]
Przyznam się szczerze, że nad morze jeżdżę tylko ze względu na małą, ale niech no tylko trochę podrośnie…
Od zeszłorocznego wyjazdu rozpocząłem krucjatę przeciwko nieuczciwym pseudo „hotelarzom”, o takich rzeczach trzeba mówić, może w końcu zrozumieją, jeśli zdecydowanie spadnie zainteresowanie wynajęciem u nich kwatery.
Widzę, że sporo ciekawych informacji można u Ciebie znaleźć, zaraz zacznę się przyglądać.
Pozdrawiam 🙂